czwartek, 8 stycznia 2009

Piwo to moje paliwo

Co ja poradzę, że uwielbiam piwko?
No co ja mogę?

Nadszedł właśnie czas na drugi mój wpis poświęcony alkoholowi...

Niech Fil nie pisze, że tu się drugi Joe Monster robi, bo nie samą muzą się żyje.
Człowiek nie wielbłąd - pić musi!

Na szczęście nie jestem sam (ZT FOREVER!).
Jest nas wielu:


Jak ma wyglądać relaks po pracy?



Guinness to świetne piwko, pod warunkiem, że lane z kija ze świeżej (podkreślam) ŚWIEŻEJ beczki.
W Polsce tylko raz mi smakował - w irlandzkim pubie w Krakowie.

Tak wygląda moja fotka z pulpitu:

Robiona przez mego przyjaciela Krzywego w Dublinie, gdzie Guinness to chyba jedyna rzecz obok Jamesona, których w Polsce mi brakuje w biedronce. Gdy byłem tam w lutym to już na irlandzkim lotnisku stresy podróży ukoiły mi 3 pinty extra stouta.
Kryzys idzie, w sumie to do Irlandii już dawno doszedł, więc nie obraziłbym się jakby mi przenieśli fabrykę tego czarnego piwka na kujawy...

Dobra, Wasze zdrowie!

/groh

Brak komentarzy: