piątek, 8 stycznia 2010

Lustful Papas



W 2010 witam i ja.

Niestety, z przyczyn od nas niezależnych i zupełnie niespodziewanych nie przywitamy wszystkich w nowym roku zapowiadaną na jutro imprezą w Huśtawce. Ta bowiem odbędzie się dopiero w ostatni piątek lutego. Zapraszamy z Grohem wtedy.

Tymczasem, żeby wprowadzić wszystkich w klimat czarnej muzyki lat 70, jaki miał dominować na imprze w Pałacu Brzozowskich, pozwolę sobie przypomnieć trzech moich ulubionych soulowych wokalistów tamtych czasów - Marvina Gaye'a, Teddy'ego Pendergrassa i Isaaca Hayes'a. Wszyscy trzej w wersjach "live".







Wszyscy trzej to soulowe seks maszyny, no nie? Stąd moje pytanie do czytelników i czytelniczek bloga: który z nich jest najbardziej męski? Z którym z nich najchętniej poszlibyście do łóżka? Którym z nich chcielibyście być?

Obdarzony delikatnym głosem Gaye? Kipiący testosteronem Pendergrass? Kryjący się za ciemnymi okularami Hayes? Który?

Odpowiedzi proszę umieszczać w komentarzach. Chyba każdy chciałby znać opinię innych w tej kwestii.

Pozdrowienia,

DJ Fil



Bookmark and Share

4 komentarze:

groh realista pisze...

Nie znam zadnej kobiety, która czytuje tego bloga ;) nie kojarze zenskich komentarzy

groh realista pisze...

Zwracam honor Asai! Ale to wyjątek potwierdzający regułę.

groh realista pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
fil pisze...

Może przy okazji pytań się jakieś czytelniczki ujawnią. Trudno zakładać, że znamy tu wszystkich.

Pytania są poza tym skierowane do wszystkich, bez względu na płeć, orientacje i wszystko inne.

Ja odpowiedziałbym tak: wszyscy są męscy w co najmniej 200%. Na codzień chciałbym być Hayesem, w łóżku puknąłbym Gaye'a, a dał się puknąć Pendergrassowi.