O reggae na naszym blogu chyba jeszcze nie było. Z przyjemnością zatem napiszę słów parę o projekcie, o którym dowiedziałem się ...dziś :)
Najpierwsz natknąłem się na recenzję płyty Rastasize w najnowszym Przekroju i przeczytałem, że "po 'Day by Day' polsko-jamajskiego projektu Rastasize słychać, że legendarne studio Tuff Gong może nadać brzmieniu szlachetności."
Zacząłem szperać i natrafiłem na bardzo ciekawy dokument opowiadający o zeszłorocznej wyprawie polskich muzyków reggae do studia gdzie sam Bob Marley spędził sporo czasu, oczywiście na Jamajce.
Studio Tuff Gong wygląda tak:
Wracając do wspomnianej recenzji z Przekroju pozwolę sobie na kolejny cytat:
"Z kolei tamtejsi (jamajscy) muzycy nie mogli nachwalić się głębokiego, emocjonlanego wokalu Portasza"
I ten fragment zaintrygował mnie najbardziej. W sieci, jak to w sieci, płyta szybko została namierzona i pozytywnie mnie zaskoczyła. Nigdy nie pomyślałbym, że to śpiewa Polak. (nie ujmując naszym śpiewakom).
Posłuchajcie numeru, który przyciągnął mą uwagę ze względu na tytuł:
Rastasize - "Disco"
Wspomniana płyta 'Day by Day' musiała wyjść niedawno (świadczy o tym recenzja), więc wszyscy Ci, którzy cenią jamajskie brzmienie powinni zakupić ów krążek i pokazać wydawcy, że było warto wydać kupę kasy na taką wyprawę. Choć z drugiej strony myślę, że zarówno dla Dawida Portasza i Krystiana 'K-Jah' marzenia już się spełniły.
Big up!
/groh
Tu dla ciekawskich oficjalna jamajska relacja w branżowej prasie o wspomnianej nagrywce
i tradycyjnie majspejs Rastasize
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz