niedziela, 5 lipca 2009

Wakacje w Kebabistanie


Spędziłem wesoły weekend w Kebabistanie korzystając z gościnności Simca! (na powyższym zdjęciu z godziny 5. nad ranem po prawej).

Gorąco polecam jego wyśmienity JuNouCast.
Świetna i różnorodna selekcja to wynik wielu lat kupowania winylowych placków. Tak wygląda fragment jego co tydzień zwiększającej się kolekcji 12'sto calowych dziewcząt:


Głównym jednak powodem opuszczenia przeze mnie stolicy była wizyta na koncercie jednego z artystów, którego wyjątkowo sobie cenię: Q-tipa. Pojawił się on na mniejszej scenie festiwalu Openair w Gdyni. Opłacało się spędzić w pociągowym korytarzu w sumie 10 godzin (sic!).


The Abstract pojawił się na scenie z zespołem i dał niezapomniany show. Dj Scratch, gitarzysta, basista, perkusista i klawiszowiec oraz oczywiście najbardziej charakterystyczny z członków kultowego A Tribe Called Quest to ekipa, która nie pozwoliła stać bez ruchu. Poza kilkoma numerami z ostatniej solowej płyty mogliśmy usłyszeć parę klasyków, które rozgrzały publiczność do czerwoności. "Award tour", "Scenario", "Check the rhime", "Bonita Applebum", "Electric relaxation" i "Oh my god" to numery, które zawsze mam w case'sie, a usłyszeć je na żywo to było dla mnie spore przeżycie. Pozytywne wibracje ze sceny i świetny kontakt z publicznością tak mogę podsumować to wydarzenie.


Jeśli nie znasz twórczości Q-tipa to odsyłam do genialnego miksu, pokazującego "wszystko co najlepsze".

Wracając do Festiwalu, to była to moja pierwsza na nim wizyta. Zazwyczaj unikam tego rodzaju "spędów", ale w tym roku postanowiłem mój schemat działań złamać. Głównie ze względu na Q-tipa oraz Buraka Som Sistema. Niestety portugalskich wariatów nie udało mi się zobaczyć, gdyż zostali przeniesieni na niedzielę. Zobaczyłem zatem tylko jeden koncert (choć wybitny) i fragment Faith No More na scenie głównej (w deszczu). Morze ludzi robi wrażenie, ogromu przedsięwzięcia ciężko nie docenić, ale przesunięcie Buraki było dla mnie ciosem poniżej pasa (spotkaliśmy ekipę z Finlandii, która przyjechała specjalnie na jeden dzień, wyłącznie na koncert BSS).

Przypadkowe spotkania znajomych z całej Polski to niewątpliwy atut takich imprez. Ciężko mnie jednak będzie namówić na powrót za rok (choć 'nigdy nie mów nigdy' to jedna z mych zasad życiowych). Spotkacie mnie za to jeszcze w tym roku, w roli słuchacza (tancerza?!) na płockim Audioriver.


Pozdrowienia dla ekipy KILL YOUR POPSTAR, z którą miałem zaszczyt zabalować. [PRZY OKAZJI POLECAM świetny blog pana Damageculta, który właśnie ląduje na naszej polecanej liście]



Do szybkiego!

/groh


Bookmark and Share

2 komentarze:

cziken pisze...

totalnie się jaram BSS... chyba najbardziej energetycznie grający skład na globie... sprawdźcie co wyczyniają na żywo:

http://www.youtube.com/watch?v=OpYR7ilLbfo

ciekawe czy jeszcze kiedyś tu wpadną...

dopemuzik pisze...

piona Groh, do zo w Pznn :)